Dziś nie tyle o odkryciu służącym zdrowiu, co o odkrywczym sposobie leczenia transplantacyjnego, który na pewno wzbudzi mocne emocje. Oto bowiem lekarze z Szanghaju dokonali
pionierskiej operacji przeszczepu wątroby u 6-letniej dziewczynki, ale najbardziej zaskakujące jest to, że dawcą wątroby była osoba chorująca na
raka tego narządu.
Narządy do transplantacji bada się
tak samo dokładnie, jak samych dawców. A może nawet dokładniej –
ponieważ nagłośniony dwa lata temu przypadek śmierci biorcy w USA
z powodu wszczepienia mu nerki wraz z drobnoustrojem wywołującym wściekliznę wzmógł czujność
służb medycznych i wymusił dokładniejsze „prześwietlanie”
narządów pozyskiwanych do przeszczepu.
Skąd zatem pomysł na pobranie wątroby
od dawcy chorego na raka i transplantację narządu do ciała małej
dziewczynki? Rzecz, jak to zazwyczaj z niecodziennymi zdarzeniami
bywa, „narodziła się” przez przypadek. Dla wspomnianej
sześciolatki nie udało się znaleźć materiału do przeszczepu o
odpowiedniej zgodności tkankowej. Czas naglił, ponieważ dziecko z
powodu nieuleczalnej choroby wątroby wywołującej m.in. silne
objawy skórne i zahamowanie wzrostu, zapadło w śpiączkę. Skoro
dawcy wśród zdrowych nie było, lekarze skierowali uwagę na osoby
chore na raka. Traf chciał, że w międzyczasie miał być
przeprowadzony zabieg usuwania zmian nowotworowych na wątrobie u 43-letniej
kobiety. Kiedy zapytano ją, czy zechce oddać kawałek wątroby
chorej sześciolatce, zgodziła się. Operację przeprowadzono 9
stycznia, a mała biorczyni właśnie wyszła ze szpitala do domu.
Gdyby nie ta przedziwna transplantacja, dziecko prawdopodobnie by już
nie żyło, bo zmarłoby ok. 3 dni po dacie, która uratowała mu
życie, czyli po wspomnianym 9 stycznia.
Źródło: Shanghai Daily
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się tym, co wiesz na temat zdrowia, napisz, o czym chcesz przeczytać.